Witam was z lasu pod Częstochową i zapraszam na kolejną mikroprzygodę. Zaczynam Szlak Orlich Gniazd, który chciałem przejechać już od dobrych kilku lat i za każdym coś mi wypadało. Mam nadzieję, że teraz w końcu się uda.
Szlak Orlich Gniazd występuje w wersji pieszej i rowerowej. Ja, choć podróżuję rowerem, wybrałem wersję pieszą. Zobaczymy, czy na tym szlaku znajdzie się jakiś kawałek dziczy.
Pierwszy rezerwat na trasie to Zielona Góra.
Wybrałem ten szlak właśnie po to, żeby pojeździć wokół takich skałek. Mam nadzieję, że to dobry początek.
Orle gniazdo #1 – Zamek Olsztyn
Dojeżdżam do pierwszego Orlego Gniazda, jadąc od strony Częstochowy.
Ruiny Zamku w Olsztynie k. Częstochowy zostawiam za sobą i lecę dalej.
Jak dotąd, na szlaku zupełnie pusto. Łączy on małe miasteczka – Orle Gniazda, więc nie jest to trasa, na której przez 160 km nikogo nie spotkacie.
W Polsce nie ma aż tak dzikich szlaków. Jednakże, te spotkania z ludźmi prawdopodobnie będą ograniczały się tylko do tych momentów, kiedy będziecie na terenie miasteczek.
Rezerwat sokole góry
Kolejny rezerwat na trasie to Sokole Góry. Ten rezerwat jest piękny i właśnie to jest jeden z powodów, dla których wybrałem szlak pieszy, a nie rowerowy, który takie miejsca omija.
Oczywiście, szlak pieszy jest trudniejszy i bardziej zmęczy człowieka z rowerem, będzie trzeba czasem podejść pod górkę, popchać rower, pokonać jakiś trudny podjazd…
Większość górek ma jednak tę zaletę, że po podejściu, jest zejście – a na rowerze to oznacza całkiem przyjemny zjazd.
Po pokonaniu 26 km na szlaku, jeśli chodzi o nawierzchnię, mamy trochę asfaltu, na którym dobrze się odpoczywa, ubite leśne drogi i bardzo fajne leśne ścieżki. Jest różnorodnie.
Szlak Orlich Gniazd leży blisko mojego domu i chyba właśnie dlatego tak często był przeze mnie odkładany na później.
Kiedy coś jest tak blisko, zawsze pojawia się pokusa, żeby odłożyć realizację na następny raz. W rezultacie, takie najbliższe cele przez najdłuższy czas nie są wcielane w czyn.
Kolejny wypych, ale mam przeczucie, że potem będzie przyjemny zjazd.
Las zaczyna się zielenić i wszystko wygląda pięknie (podróż odbyła się wiosną – przyp. red.).
Nie wiem jeszcze, gdzie dzisiaj będę nocował, ale chciałbym, żeby to był taki las jak ten – jasny, wyłożony mchem. obaczymy – będę nocował tam, gdzie dojadę.
Do tej pory, po 52 km, odcinek szlaku łączący zamek w Mirowie z zamkiem w Bobolicach jest zdecydowanie najtrudniejszy.
Orle gniazdo – Zamek w Mirowie
Przede mną zamek w Bobolicach, a za mną zamek w Mirowie.
Dlatego warto pakować się na lekko, bo jeśli przyjdzie podnieść rower, jest to wykonalne.
Orle gniazdo – zamek w Bobolicach
Legenda głosi, że te dwa zamki, Mirów i Bobolice są połączone podziemnym tunelem. Jak ktoś z Was zajmuje się eksploracją, to może jest to temat warty zbadania.
Rezerwat Góra Zborów
Wszyscy, którzy znają Jurę, na pewno bezbłędnie rozpoznają to miejsce. Fajnie byłoby tu nocować, rozbić się gdzieś wysoko, czekać na wschód słońca.
Niestety, po pierwsze, nie bardzo można to zrobić legalnie, po drugie, jutro ma przyjść pogorszenie pogody i nie będzie widocznego wschodu słońca. Po trzecie, mam przed sobą jakąś godzinę światła dziennego, więc myślę, że zdążę zrobić jeszcze kilka kilometrów.
Chciałem rozbijać obóz przy świetle dziennym, ale raczej mi się to nie uda. Miałem mały problem z uchwytem do nawigacji, musiałem wszystko rozkręcić i przykręcić na nowo. Straciłem na tym trochę czasu.
Znalazłem sobie miejsce na biwak, jestem schowany w skałkach. Minusem jest to, że znajduje się blisko ruchliwej drogi, więc będzie dosyć głośno. Jestem tu jednak osłonięty od wiatru i dobrze zakamuflowany.
Jak tylko zaszło słońce, temperatura zaczęła bardzo gwałtownie spadać. W nocy ma być zaledwie 1 stopień na plusie – dlatego dzisiaj wracam do trzysezonowego śpiwora.
Wiem, że w nocy nie będzie padało, więc pozwalam sobie na nocleg pod gołym niebem, bez zadaszenia.
Mam prostą rutynę obozową. Dochodzę na miejsce, najpierw zajmuję się schronieniem, a dopiero kiedy jest gotowe – w tym wypadku to tylko biwi, materac i śpiwór – zabieram się za rozpalenie ognia i kolację.
Przy zbieraniu na rozpałkę kory brzozy z przewróconych drzew trzeba pamiętać, że może ona mieć mokre łyko, co utrudni rozpalenie ognia w początkowej fazie. Jeśli łyko nie schodzi odrywane dłonią, w prosty sposób można je usunąć pocierając kawałkiem kory o pień lub inne drzewo. Z kolei proste, suche leszczynowe kijki bardzo dobrze nadają się na opał.
Witam was po spokojnej nocy. Teraz już trochę lepiej widzicie moje otoczenie. Nie jest to może najbardziej urokliwe miejsce, w jakim spałem, ale jest dobrze osłonięte, zakamuflowane i zapewniło mi spokojny, bezpieczny nocleg.
Muszę się szybko pozbierać, dzisiaj przede mną druga połowa szlaku.
Wracam na szlak, jest dosyć zimno, tylko kilka stopni na plusie. Po tych pierwszych ciepłych wiosennych dniach zacząłem się przyzwyczajać do wyższych temperatur…
Wracam na szlak, wczoraj zrobiłem 73 km i jeszcze nieco ponad połowa szlaku przede mną.
Zamek Ogrodzieniec w Podzamczu
Zamek w Ogrodzieńcu to najbardziej skomercjalizowane miejsce na całym szlaku Orlich Gniazd.
Szlak Orlich Gniazd to szlak łączący warownie zbudowane głównie za czasów Kazimierza Wielkiego. Ciągnie się od Krakowa do Częstochowy albo w przeciwnym kierunku, jak komu bardziej pasuje. Po drodze jest kilka naprawdę pięknych odcinków do jazdy rowerem.
Zdecydowanie pewnym minusem jest to, że to dosyć sucha trasa, jest tu mało źródeł i strumieni z wodą, która nadawałaby się do picia.
Po 108 km nie spotkałem ani jednego turysty z plecakiem, ani jednego rowerzysty z bagażami, a także nikogo, kto by pokonywał ten szlak w takiej formule turystycznej, jak ja.
Widziałem może 5 osób, byli to po prostu okoliczni spacerowicze. Jest to raczej szlak dla osób, które szukają spokoju w wędrówce. Muszę jednak podkreślić, że jest jeszcze przed sezonem – latem może to wyglądać trochę inaczej.
Co więcej, pokonuję ten szlak w środku tygodnia i to na pewno też jest nie bez znaczenia.
Jeśli wybierzecie szlak pieszy zamiast rowerowego, na pewno możecie się spodziewać dodatkowych atrakcji. Schody. Ale coś za coś.
Orle gniazdo – Zamek w Rabsztynie
No i kolejne Orle Gniazdo – za mną ruiny zamku w Rabsztynie.
Wydawałoby się, że taki popularny szlak, a wszędzie jest pusto, dookoła nikogo.
Zaraz po tym, jak odjeżdżamy od ruin zamku w Rabsztynie, z powrotem wjeżdżamy w las. Szlak prowadzi od zamku do zamku, od miasteczka do miasteczka, ale cały czas terenem.
Jest to dosyć dziki szlak, oczywiście przykładając miarę dzikości do polskich warunków. Bez problemu znajdziemy tu miejsce, żeby rozłożyć się na noc z biwakiem.
Brama krakowska w ojcowskim parku narodowym
Prze de mną słynna brama w Ojcowskim Parku Narodowym. Został mi już ostatni fragment szlaku, który prowadzi Doliną Prądnika w stronę Krakowa.
Oczywiście nie miałem ambicji, żeby pokazać Wam wszystkie atrakcje Szlaku Orlich Gniazd – w takiej formule jest to absolutnie niemożliwe. Chciałem Was zachęcić to tego, żebyście zaczęli łączyć (jeśli do tej pory tego nie robicie) – swoje biwakowanie z wędrówkami. Na terenie polski jest mnóstwo najróżniejszych tras i każda z nich to potencjalna szansa na przygodę w terenie.
Chcę Was też przekonać do tego, że bikepacking jest dla każdego. Ten szlak to bardzo dobry przykład tego, jakie zalety ma przemieszczanie się rowerem. Szlak ma 160 – 170 km. Pieszo potrzebowałbym na niego około 6 dni. Na rowerze wystarczą 2. Cieszę się, że na tę wycieczkę wybrałem rower, bo wiele odcinków byłoby nużących, gdybym musiał je przemaszerować. Rower pozwolił mi dosyć szybko przemieszczać się od atrakcji do atrakcji.
W oddali już widać Kraków. Zostało mi 4 km do punktu kończącego szlak. Tu się z Wami pożegnam. W Krakowie dojadę do punktu kończącego, potem na dworzec i wrócę pociągiem w stronę domu.
Szlak orlich gniazd – garść informacji ode mnie
Na szlak wyruszyłem w Częstochowie o godzinie 12, w Krakowie jestem o 18 następnego dnia. Trasa jest do przejechania rowerem górskim w 2 dni, jeśli ktoś regularnie jeździ.
Warunek jest jeden – trzeba się spakować na lekko. Z sakwami, z ciężkim rowerem na pewno będzie dużo trudniej przejechać pieszy szlak. Na rowerze górskim, z lekkim bagażem – nie będzie z tym problemu.
Mogę śmiało polecić tę trasę, są na niej bardzo ładne lasy, skałki, zamki… Nie polecam jej na lato, dlatego że kiedy na drzewach jest mnóstwo liści, wiele z tych skałek będzie pozasłanianych. Idealna będzie jesień, zima (dla tych, którzy nie mają problemu z zimowymi wędrówkami) albo wczesna wiosna.
Mam nadzieję, że ta moja rowerowa wycieczka będzie dla Was inspirująca. Zapraszam Was na kolejne filmy, za dzisiaj dziękuję. Do zobaczenia następnym razem!
Jedna odpowiedź
Super relacja. Właśnie tak chcę przemierzyć ten szlak. Rower + nocleg na dziko. Dziękuję za inspirację. Pozdrawiam