W lipcu Dzika Odyseja zawitała do Drawieńskiego Parku Narodowego. Jednak tym razem to spotkanie
było inne niż wszystkie. Na polu namiotowym Kamienna została rozbita Dzika Baza Ekspedycji
Pionierów. My nie zdecydowaliśmy się na wersję namiotową ale wynajęliśmy domek w pobliskiej
miejscowości Mostniki, żeby mieć blisko na wieczorne opowieści przy ognisku.
Tym razem naszą dziką przygodę rozpoczęliśmy już w piątek 3 lipca. Pierwsze kroki po przyjeździe, skierowaliśmy do Punktu Informacyjnego Drawieńskiego Parku Narodowego w Głusku. Następnie wybraliśmy się na pieszą wycieczkę do Wydrzego Głazu. Po wejściu do lasu zaatakowała nas chmara komarów. Jak to nasza Ola nazwała był to „Las Komaros” 😉Takie powitanie to chyba po to, żeby odstraszyć tych niezdecydowanych 😛 Po przejściu kilkuset metrów komary odpuściły i dalej szło się już bardzo przyjemnie. Co jakiś czas po prawej stronie pojawiał się widok na rzekę. Po półtoragodzinnym spacerku dotarliśmy do Wydrzego Głazu. Jest to największy głaz narzutowy w regionie. A zostawił go nam na pamiątkę lodowiec kontynentalny. Jednak to nie głaz oczarował nas w tym miejscu ale piękne niebieskie ważki latające nad wodą. Ich skrzydła pięknie mieniły się w słońcu i nie mogliśmy wprost oderwać od nich oczu. Po odpoczynku i pamiątkowych fotkach ruszyliśmy w drogę powrotną. Droga od mostku w pobliżu wsi Moczele do Wydrzego Głazu to równo 3,5 km. Trasę można również pokonać na rowerze.
Na drugi dzień zaplanowane było spotkanie z pracownikami Parku oraz wycieczka terenowa. Zobaczyliśmy zabytkową elektrownię wodną Kamienna oraz osadę Ostrowite. Po zakończeniu części oficjalnej Odysei ruszyliśmy w głąb parku ścieżką poznawczą. Celem naszej wycieczki była Węgornia na rzece Płocicznej. W latach 20-tych XIX w. zbudowany był w tym miejscu młyn wodny, po którym do dzisiaj zachowały się jego pozostałości. Do końca lat 70-tych funkcjonowała tutaj również węgornia czyli pułapka na węgorze płynące na tarło. Jest to bardzo malownicze miejsce ze względu na spiętrzone wody rzeki. Kolejnym punktem naszej wycieczki tego dnia był spacer nad jeziorem Ostrowieckim.
Trzeciego dnia podjęliśmy wyzwanie i wyruszyliśmy na spływ kajakami. To był pierwszy raz w kajaku dla całej naszej trójki. Wybraliśmy łatwą trasę która miała odpowiadać naszym umiejętnościom, a dokładniej ich brakiem 😛 Już po kilku chwilach okazało się , że to zadanie wcale nie będzie takie łatwe. W rzece leżały drzewa i trzeba było je omijać żeby na nich nie utknąć. Na pierwszej takiej przeszkodzie niestety nasz kajak się zawiesił. Utknął na pniu drzewa i nie dało rady go ruszyć ani do przodu ani do tyłu. Na szczęście nasz Nawigator nam pomógł i mogliśmy płynąć dalej. To była cenna nauka dla nas z której wyciągnęliśmy wnioski na dalszą trasę. Może nie szło nam jakoś rewelacyjnie ale jak na pierwszy raz jesteśmy dumni, że udało się dopłynąć do końca bez większych problemów. A co najważniejsze bardzo nam się spodobało to doświadczenie i nabraliśmy ochoty na więcej.
Spływ kajakami był ostatnim punktem naszej wyprawy do Drawieńskiego Parku Narodowego. Trzy dni zleciały nam bardzo szybko. W pamięci zachowamy emocje, które towarzyszyły nam podczas spływu. Pisząc ten tekst dzisiaj ciągle przed oczami mam piękne niebieskie ważki latające nad rzeką.
Ten park możemy polecić szczególnie osobom, które chcą odpocząć od codziennego zgiełku. Zdecydowana większość turystów przyjeżdża tutaj na spływy kajakowe. Natomiast na szlakach pieszych panuje cisza. Można w spokoju podglądać dziką przyrodę. W drawieńskich lasach również ciężko o zasięg sieci komórkowej co dla wielu będzie kolejnym plusem. Przyjeżdżając tutaj warto jednak zaopatrzyć się w gotówkę. Niestety karta płatnicza nie za bardzo się tu przydaje. A do najbliższego bankomatu jest ponad 20 km. I koniecznie weźcie coś na komary 😊
Agata