Do Parku Narodowego Gór Stołowych z naszego miejsca zamieszkania nawigacja samochodowa pokazuje czas pięciu godzin. To dla naszej piątki wielkie wyzwanie, by dotrzeć na widowisko na czas. Ale udało się! Nasz dzielny Tata Tomek zawiózł nas do Kudowy – Zdrój w nocy, gdy reszta rodzinki smacznie spała sobie w podróży. Trzeba przyznać, że była to fascynująca wyprawa do krainy baśni!
W sobotę, gdy tylko przekroczyliśmy granice Parku Narodowego rozpoczęła się tajemnicza wędrówka na wysokości 850 m n.p.m. w długim labiryncie Błędnych Skał. Szlak prowadził pomiędzy monstrualnymi głazami, oplecionymi korzeniami drzew lub pokrytymi porostami, przez wąskie szczeliny, którymi wszyscy, bez względu na wzrost czy rozmiar, musieli się przecisnąć.
Ale była zabawa! Czasami komuś poślizgnęła się noga na mokrych deskach i upadał wprost do błota, bo teren jest tu bardzo podmokły. Mijając skalne blokowiska robiliśmy im zdjęcia i używając wyobraźni porównywaliśmy je do zwierząt i wymyślonych smoków. Promienie słońca rozświetlały nam malownicze pejzaże i rozgrzewały nasze plecy. Byliśmy też w Centrum Edukacyjnym, gdzie bardzo ciekawy sposób przedstawiono różne procesy zachodzące w przyrodzie. Franka najbardziej zainteresowała animacja, jak widzą świat różne leśne zwierzęta. Wąchaliśmy także różne zapachy lasu i słuchaliśmy odgłosów zwierząt. Dla Mamy Magdy, nauczycielki biologii, była to prawdziwa szkoła, w jaki sposób zaciekawić uczniów pięknem otaczającej przyrody. Na koniec obejrzeliśmy ciekawą historię Franciszka Pabla, pierwszego przewodnika górskiego, co zainspirowało nas do kolejnej rodzinnej wyprawy – na górę Szczeliniec!
Dzień zakończyliśmy obiadem w czeskiej restauracji, gdzie spróbowaliśmy regionalnej kuchni, na przykład rosołu z klopsikami oraz knedli, ale chyba nie jesteśmy fanami czeskiej kuchni 😉
W niedzielę o poranku, wypoczęci w miejscowym zacisznym pensjonacie, zrealizowaliśmy nasz plan. Z aparatami fotograficznymi i dyktafonem ruszyliśmy na podbój Szczelińca.
Niepozorna góra powoli odkrywała przed nami swą tajemnicę. Wędrując szlakiem ukazywały nam się niesamowite skalne kształty stworzone przez naturę. Przechodziliśmy przez Igielne Ucho, mijaliśmy kamienne zwierzęta: Wielbłąda, Sowę, Kwokę, Małpę, Słonia i Żółwia, doszliśmy do Fotela Pradziada, a dalej do Piekiełka i Diabelskiej Kuchni. Niektórym skałom sami nadawaliśmy nazwy. Powiększyliśmy zatem szlak o Delfina, Świnkę i inne zozopotamy.
Udało nam się nagrać krótkie relacje filmowe i radiowe do naszego rodzinnego Dziennika Ekspedycyjnego.
Tereny Kotliny Kłodzkiej to nie tylko nadzwyczajna przyroda, ale również ciekawy kawałek historii. Dlatego odwiedziliśmy Kaplicę Czaszek w Kudowie – Zdrój, gdzie w XVIII wieku zgromadzono ludzkie kości zalegające na tej ziemi po licznych wojnach i epidemiach. Dla nas to była prawdziwa lekcja pokory i zadumy nad przemijającym życiem.