Dziennik #3.4 Park Narodowy Gór Stołowych – Dzika Odyseja rodziny Nowickich

W sobotę 15.11 przypomnieliśmy sobie, że może istnieć również skalne safari – Safari w Parku Narodowym Gór Stołowych. „Przypomnieliśmy” – bo to nie były nasze pierwsze odwiedziny w tym Parku. Ale pierwsze, o tej porze roku.

Z piątku na sobotę nocowaliśmy we Wrocławiu. 15.11 wstaliśmy bardzo wcześnie, bo przed 6.00, aby jeszcze przed spotkaniem z Panek Krystianem i rodzinami biorącymi udział w „Dzikiej Odysei”, zaplanowanym w Centrum Szkoleniowo Edukacyjnym Parku Narodowego Gór Stołowych w Karłowie na godz. 10.00, odwiedzić niezwykły labirynt skalny, zwany Błędnymi Skałami. Było to jedno z wyzwań „Dzikiej Odysei”. Niestety okazało się, że ze względu na niemożność dojechania na górny parking przy samym uroczysku, musieliśmy z naszych postanowień zrezygnować. Nie starczyłoby nam po prostu czasu.

Po tradycyjnej, około dwugodzinnej zabawie przy dźwiękach afrykańskiej muzyki, piosenkach o „Dzikiej Odysei” i opowieściach o innych polskich Parkach Narodowych, trzech pracowników Centrum zabrało nas wszystkich na wycieczkę. W planach był spacer wśród Skalnych Grzybów. Okazało się, że szalejący ostatniej nocy wiatr „zaśmiecił” szlaki połamanymi gałęziami, dlatego ze względu na bezpieczeństwo, wylądowaliśmy wszyscy w rezerwacie przyrody Błędne Skały. Ufff….. Los nad nami czuwał, że nie udało nam się rano dotrzeć do tego rezerwatu.

I było ooo…błędnie! Ania i Maciek uwielbiają labirynty, przeciskanie się, wspinanie, chodzenie po wąskich kładkach. Ja obwieszona aparatem fotograficznym, z plecaczkiem, miałam momentami problem z przejściem przez wąskie korytarze. Do tego niesamowite formy skalne. Prócz tych bardzo znanych jak Okręt czy Kurza Stopka, wypatrzyliśmy wiele innych. -Tu oblicze brodatego olbrzyma (pewnie Ducha tutejszych gór – Liczyrzepy), jeż zjadający rybę… -Tam grzyby, żaby, jaszczurki, dziwne twarze, wylegujący się na pufie hipopotam… -O! Popatrz! Żarłoczna gąsienica siedzi na plecach ptaszka w czapeczce i zajada „pankejki” polane syropem. Zapewne klonowym :). Można było poćwiczyć wyobraźnię i poczuć się jak w bajkowej krainie pełnej dziwolągów. Skalne safari!

Tego samego dnia musieliśmy wracać na nocleg do Wrocławia, dlatego mimo rannych ostrzeżeń pracowników Parku, postanowiliśmy sprawdzić jak wyglądają ścieżki wśród Skalnych Grzybów. Ania specjalnie na tą okazję, pożyczyła od babci wiklinowy koszyk, żeby móc nagrać relację filmową z grzybobrania w Górach Stołowych. 

Dojechaliśmy samochodem do Batorówka. Długo szukaliśmy odpowiedniego grzyba. Mijaliśmy skalne baszty, bramy, ostańce… Zaczęło już zmierzchać. Patrzymy w bok, a tu nagle zza drzew wyłania się profil… Józefa Piłsudskiego. -A gdzie Kasztanka? – pytam. Nie znaleźliśmy. 

Wpadliśmy za to na wieloryba w koronie i panią siedzącą do nas tyłem i bawiącą się z pieskiem. O takiej porze dnia, kiedy słońce nie oświetlało już wszystkiego dokładnie, jeszcze łatwiej było pobudzić wyobraźnię. 

A może to wcale nie wyobraźnia, tylko pod osłoną nocy stwory zaklęte w kamienie ożywają? Nie da się ukryć, że było magicznie i bardzo, bardzo cicho. Na szlaku nie spotkaliśmy nikogo. Wyjęliśmy z plecaka czołówki i ruszyliśmy oznakowaną ścieżką, kierującą się w stronę parkingu, na którym zostawiliśmy samochód.

Tak zakończył się nasz wspaniały, jesienny jednodniowy pobyt w PN Gór Stołowych. Dodam jeszcze, że Ania oczywiście żadnych grzybów nie zebrała. Nie wolno! W końcu to Park Narodowy! 

Do zobaczenia!

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tematycznie

Powiązane Wpisy

Oszczędne wakacje pełne wspomnień

Kasztany już zakwitły, maturzyści piszą matury, a więc… wakacje za pasem. Aż chciałoby się zaśpiewać z kabaretem OT.TO: „Chodzę do szkoły, bo każdy gdzieś chodzi

Zakończenie Dzikiej Odysei

Ekspedycja Pionierów dobiega końca. W połowie lipca jesteśmy w drodze z Magurskiego Parku Narodowego do ostatniej naszej bazy terenowej w Tatrzańskim Parku Narodowym. Po drodze