Dzika, niezapomniana przygoda naszej rodziny trwa…
Największe wyzwanie
Dla mnie osobiście, jako mamy, najtrudniejszą rzeczą w ferworze zwariowanej i pędzącej codzienności przed każdą kolejną odyseją, jest zebrać i wyprawić całą ferajnę do wyjazdu. Po ostatniej wyprawie obiecałam sobie że spakujemy takie „zawsze gotowe” do wyjazdu plecaki, które w jednej chwili będą mogły być wrzucone w nasz pojazd na pojawiąjące się hasło Dzika Odyseja!!! Ale to nie takie proste, bo każda wyprawa jest w inny zakątek Polski, w innych warunkach pogodowych….
No więc, ..największym dla nas jako odyseuszy, wyzwaniem jest wyjechać z domu. Ale- bez szkód wychowawczych i organizacyjnych. Co to znaczy?
Misja samodzielność i zaangażowanie
Otóż, bardzo zainspirowało mnie z zdanie z misji kierownika naszego projektu, który o Odysei pisze, że jest to przygoda, która zaczyna się już w domu. Czyli od planowania, organizowania i wspólnego przygotowania wszystkiego do wyprawy. Ten cały projekt nie polega tylko na lataniu po szlakach, odrywaniu cudów i skarbów natury. Dla mnie, jako mamy, największym darem tego projektu jest szansa na zaangażowanie dzieci we wspólne planowanie, przygotowanie rzeczy, samochodu , kanapek, termosów, koców, latarek, i apteczek, i innych rzeczy współpracy z rodzicami. Jest motywacja, żeby wyjechać? To podzielmy się pracą i wspólnie podejmijmy trud spakowania się i ogarnięcia domu, żeby po wyjeździe nie pozostał „lej po bombie”. Dlatego wymagam od mojej załogi pełnego zaangażowania. Niech to ogarnianie się przed wyprawą będzie naszym wyzwaniem i szkołą do samodzielności, do wzięcia odpowiedzialności za szereg drobnych rzeczy. Niech to wspólne zaangażowanie w sprawy przygotowania do wyjazdu będzie szansą na prawdziwą szkołę życia. Samodzielnie znalezione i sparowane skarpetki…posprzątany pokój czy własnoręcznie zrobione kanapki i picie na drogę, niech będą częścią przygody dla naszych dzieci.
Jak rzeczywistość domowa pokazuje…moim dzieciom trudniej posprzątać własny pokój czasami i rozładować zmywarkę, niż wyjść na trudny szczyt lub uchwycić w obiektywie rzadki okaz ptaka…albo wstać o 4 rano żeby czatować na odlatujące ptaki o wschodzie słońca…Szara, codzienność okazuje się największym wyzwaniem…
Zanim wejdziemy w dziki świat, który na „Uniwersytecie Dzikiego królestwa” będzie nas wychowywał i uczył przez żywioły, skorzystajmy z daru obowiązków domowych, które sumiennie wykonane staną się najlepszą szkołą przetrwania dla moich pociech. Dla mnie jako mamy zadaniem będzie wymagać i pomagać, aby przed kolejnym wyjazdem chciało mi się z nimi wyruszyć w świat, zamiast zostać w domu i odpoczywać po robocie, którą za nich zrobiłam….
Tak więc moim marzeniem jest, żeby nasze całe rodzinne życie kręciło się wokół Dzikiej Odysei zarówno w domu, przed wyruszeniem na szlak i potem na szlaku, już w czasie wędrówek…
Wspólna praca, wspólna radość
Wspólne planowanie, przygotowanie, podróżowanie. Od wyjazdu do Przyjazdu. Przejechane kilometry, zarwane dni w szkole, nowe znajomości, przyrodnicze odkrycia. Rozmowy ze strażnikami i pracownikami parków. Robienie zdjęć, reportaży, pisanie i nagrywanie relacji, robienie prezentacji w szkole…dzielenie się pasją . Pokazywanie i promowanie piękna polskiej przyrody, chronionej w polskich parkach narodowych…. Spotykanie i poznawanie innych rodzin zakręconych na punkcie robienia czegoś fajnego razem, na łonie życiodajnej natury ….Dzielenie się dobrem…Dzika, niezapomniana przygoda naszej rodziny trwa…!!!!
Pozdrawiam,
Anita Łodzińska