Search
Close this search box.

Samotny biwak w beskidzie żywieckim – Dzika Polska cz. 1

Tym wpisem chciałbym zapoczątkować pewien cykl, pt. „Dzika Polska”, w którym pokażę wam ciekawe przyrodniczo miejsca w Polsce, które doskonale nadają się na różnego rodzaju wędrówki, czy to będą wędrówki piesze, rowerowe, czy na przykład kajakowe. Nagram serię filmów, w których będę wędrował po właśnie takich ciekawych miejscach w całej Polsce, nie tylko w rejonie, w którym ja mieszkam, ale w całej Polsce, no i tym samym będę chciał was zachęcić właśnie do odwiedzania tych miejsc i do biwakowania, oczywiście na dziko. 

Zaczynamy w górach, w Beskidzie Żywieckim, oczywiście takiej prawdziwej dziczy tutaj nie znajdziecie, ale to, jak bardzo dzika będzie wasza wędrówka, będzie zależało od tego, jak zaplanujecie trasę. Jeśli chcecie ćwiczyć umiejętności potrzebne do odbywania wędrówek, czy to będą techniki survivalowe, czy umiejętności turystyczne, nie ważne jak to nazwiemy, góry są najlepszym miejscem właśnie na taki trening.

Góry przećwiczą nas i fizycznie i psychicznie. Bardzo często zaoferują takie warunki, które będą sprawdzianem dla ciała i dla ducha. Poza tym, jak będzie nam ciążył plecak, zaczniemy też się zastawiać na kwestiami sprzętowymi. Czy prawidłowo dobieramy ekwipunek, czy plecak musi być taki ciężki, czy może można coś zrobić inaczej. A już w Beskidzie Żywieckim znajdziemy dwie takie góry, które w przypadku złych warunków mogą naprawdę pokazać pazury.

Jeśli chcecie być sprawni turystycznie, trenujcie w górach. Dotarłem do celu mojej wędrówki, chyba teraz już jasne, na jakiej jestem górze (Pilsko – przyp. red.) . Słuchajcie, pogoda jest bardzo fajna i lekki, naprawdę lekki wiatr, także podejmuję decyzję o biwakowaniu w miejscu, które pokazuję na poniższym zdjęciu.

W tej chwili jestem tutaj sam. Postaram się obóz skonstruować w ten sposób, żeby otworzyć go na stronę wschodnią, tak że by rano przywitać dzień pięknym wschodem słońca.

W jaki sposób biwakuję?

Mam również ze sobą ponczo. Właśnie poncho wykorzystam, żeby zrobić bardzo proste schronienie. Do tego mam też goretexowy bivi-bag, także w nocy nie powinno być żadnych problemów.

Cała ta wilgoć, która osiadła na ponczo, osiadłaby na moim śpiworze, gdybym nie miał takiego goretexowego zabezpieczenia (zdjęcie wyżej). No i to jest właśnie główna funkcja tego worka Bivy. On ma chronić nasz śpiwór przed zawilgoceniem Jeśli będziecie zainteresowani zakupem takiego worka na śpiwór (płachta biwakowa Bivy), to zwróćcie uwagę na kilka rzeczy. 

O płachcie biwakowej Bivy

Ważne jest przede wszystkim to, żeby pokrowiec był wykonany z materiału, który bardzo dobrze oddycha. W innym przypadku będziemy ryzykować zawilgocenie naszego śpiwora ze względu na kondensację spowodowaną tym, że materiał będzie nieoddychający. 

Druga sprawa to jest rozmiar pokrowca. Ja wolę żeby taki pokrowiec był większy, żebym mógł zmieścić do niego na przykład buty albo plecak. Natomiast nie wszystkie płachty będą miały takie wymiary, niektóre będą na tyle małe, ze zmieści się do nich tylko śpiwór, nawet nie zmieści się do nich mata. Moje minimalne wymaganie jest takie, żeby przynajmniej mata razem ze śpiworem do środka się zmieściła. 

Ostatnia kwestia – waga. Worek, z którego korzystam tutaj jest bardzo ciężki, ja go już praktycznie nie używam, używam go bardzo rzadko ponieważ waży tyle, co mój bardzo wygodny, jednoosobowy namiot. 

Nie da się ukryć, że stopień ochrony i komfortu biwakowania w samym tym worku, a w jednoosobowym namiocie jest absolutnie nieporównywalny.

 Jeśli po nocy nasze schronienie jest mokre, nie mamy czasu, żeby je wysuszyć, to oczywiście musimy je spakować w taki sposób, aby nie zamoczyć naszego ekwipunku wewnątrz plecaka. Jeśli teren, w którym maszerujemy jest łatwy i nie ma ryzyka że takie schronienie przytroczone na zewnątrz się uszkodzi, to śmiało możemy właśnie zapiąć ponczo czy naszego tarpa na zewnątrz plecaka. 

Natomiast jeśli poruszamy się po trudnym terenie, to lepiej w specjalnym pokrowcu albo w worku foliowym zapakować nasze schronienie do środka. 

Tak wygląda prawidłowo pozostawione miejsce biwakowe, nie ma tutaj żadnego śladu mojej obecności. 

Każdy z nas chociaż raz w życiu powinien spędzić taką noc na szczycie góry, zabiwakować gdzieś na szczycie góry. Jeśli nie dysponujecie sprzętem, który pozwoli wam wykonać taki biwak jesienią czy zimą, to zachęcam was do tego, żebyście sobie zrobili takie silne postanowienie, że w przyszłym roku przynajmniej raz spędzicie noc gdzieś na szczycie jakiejś góry. Niech to będzie latem, niech to będzie w czasie pięknej pogody, ale naprawdę gwarantuję, że wrażenia będą tego warte. 

Moja trasa z biwakiem w Beskidzie Żywieckim:

Hala Miziowa – Pilsko (biwak) – Hala Rysianka – Hala Boracza

Wesprzyj projekt Dzika polska

Zachęcamy do subskrybowania Bushcraftowego na YouTube oraz do wspierania jego działalności na Patronite:

https://patronite.pl/bushcraftowy

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tematycznie

Powiązane Wpisy

Oszczędne wakacje pełne wspomnień

Kasztany już zakwitły, maturzyści piszą matury, a więc… wakacje za pasem. Aż chciałoby się zaśpiewać z kabaretem OT.TO: „Chodzę do szkoły, bo każdy gdzieś chodzi

Czy pszczoły są potrzebne światu?

Pszczoły to malutkie owady, kilka tysięcy razy mniejsze od człowieka. Mimo to odgrywają ogromną rolę w ekosystemie. Niestety, choć niemal wszyscy kochają miód, to bzycząca