Search
Close this search box.

FeelTheWorld – wyprawa dookoła świata na motocyklach

Gruzja Szutry

21 czerwca 2016 ruszamy spod Lublina. Po 3h przekraczamy granicę z Ukrainą. Patrząc na nową pieczątkę w paszporcie zrozumieliśmy, że to naprawdę się dzieje, że nie wrócimy przez jakiś – pewnie dłuższy czas… że jedziemy na wyprawę dookoła świata. 

 Niespełna 1.5 roku wcześniej podjęliśmy decyzje, że rzucamy wszystko i jedziemy ‘poczuć’ świat. Cały ten czas poświęciliśmy na planowanie, przygotowania, testowanie sprzętu. Jedziemy na dwóch Suzuki DR 650 SE . Posiadanie identycznych motocykli pozwala nam zminimalizować ilość zapasowych części, które zabieramy ze sobą na pokład.

Postanowiliśmy wyposażyć się w jak najmniej rzeczy, więc na każdym motocyklu nie ma więcej niż 25 kg bagażu. Mamy ze sobą cały sprzęt kampingowy, taki jak namiot  MSR Mutha Hubba NX, kuchenka MSR XGK Extreme, materace NeoAir Trekker i nawet poręczne, małe krzesełka Therm-a-Rest Treo Chair.

Na parę ubrań i części zapasowych też znalazło się miejsce. Okazuje się, że w podróży człowiek wiele nie potrzebuje. Ważne, aby motocykl jechał i by było co na siebie narzucić jak jest chłodniej. W ramach pierwszego etapu planujemy dotrzeć do Australii przejeżdżając przez Iran, Pakistan, Indie, Indonezję.

Kolejnym etapem będzie upragniona Ameryka Południowa, gdzie planujemy podszlifować nasz hiszpański, spróbować argentyńskiego steka i podobno wyśmienitego lokalnego wina. Następne przyjdzie czas na USA oraz Kanadę. Stamtąd teleportujemy się do Afryki skąd już „prosta” droga z powrotem do domu. 

Polska – Azerbejdżan

Pierwszy etap wyprawy potraktowaliśmy początkowo dość tranzytowo. Szybko przejechaliśmy przez Ukrainę i wjechaliśmy do Rosji. Poniżej na zdjęciu Grozny nocą.

Na południu kraju odkryliśmy wspaniałe góry Kaukazu. Mieliśmy szczęście zobaczyć górę Elbrus z bliska, pozwiedzać regiony Czeczenii. Niestety czas nie pozwolił nam eksplorować tych terenów dłużej. Na parę dni skoczyliśmy do dobrze nam znanej Gruzji. Jak zwykle nie mogliśmy się oprzeć lokalnym kulinarnym specjałom i niesamowitym górom. Kazbeg robi wrażenie za każdym razem jak przyjeżdża się do tego kraju. Po paru dniach w dobrze znanych nam rejonach zaczęliśmy odkrywać to co nowe i co trochę dalej od domu. Na jakiś czas zawitaliśmy w Azerbejdżanie. Drogi wzdłuż szybów naftowych, wzdłuż morza Kaspijskiego to widoki niespotykane. Poza Baku nie było tam wielu turystów, więc jeżdżenie przez wioski zapomniane przez świat dostarczyły nam wielu wrażeń i były dobrą pożywką dla obiektywu aparatu. 

Iran

Kolejnym krajem na naszej drodze był Iran. O tym kraju nie wiedzieliśmy zupełnie nic i okazał się ogromną niespodzianką. Już pierwszego dnia spotkaliśmy się z ogromną życzliwością ludzi.

Każdy chciał z nami porozmawiać, zrobić ‘selfie’. Często przynoszono nam jakiś poczęstunek w ramach powitania w kraju lub nawet zapraszano do domu. Iran nie jest krajem, gdzie przyjeżdża wielu turystów, więc ludzie z ciekawością podchodzą do każdego przybysza. Różnorodność terenu sprawia, że każdy znajdzie tam coś dla siebie.

Są tam niesamowite góry Zagros, rozległe pustynie oraz tropikalny klimat nad morzem Kaspijskim. Odwiedziliśmy ten kraj w środku lata, więc temperatura sięgała nawet 49 stopni. Ma się wrażenie, że wtedy wszystko parzy. Na szczęście znaleźliśmy metodę na taką pogodę i polewaliśmy całe ubrania wodą. Gwarantowało to przyjemny chłód nawet przez 30 minut. Poza utartym szlakiem Teheran, Persepolis, Isfahan, warto tez odwiedzić wioskę Maymand.

Ludzie mieszkają tam wyłącznie w jaskiniach. W jednej z nich znaleźliśmy lokum i chyba był to najlepszy nocleg jaki mieliśmy w Iranie.

 

Iran - Góry Zagros

Pakistan

Wielu ludzi pytało nas czy nie boimy się jechać przez Pakistan. Oczywiście obawy były, ale okazuje się że nawet przez minutę nie czuliśmy się niekomfortowo. Pakistan to kraj, gdzie ponownie ludzie stanowią główny element, dla którego powinno się tam jechać.

 W Wielu ludzi pytało nas czy nie boimy się jechać przez Pakistan. Oczywiście obawy były, ale okazuje się że nawet przez minutę nie czuliśmy się niekomfortowo. Pakistan to kraj, gdzie ponownie ludzie stanowią główny element, dla którego powinno się tam jechać. Zawarliśmy tam znajomości, które kontynuujemy do dziś. W pobliżu granicy z Afganistanem dba się bardzo o bezpieczeństwo turystów, więc podróżuje się w obstawie eskorty niczym VIP. Małym minusem jest to, że eskorta odstawia cię do hotelu i nie pozwala się ruszać nigdzie poza jego mury.

Na szczęście taka sytuacja trwała tylko przez 5 dni, a później mogliśmy już swobodnie podróżować po kraju. Oczywiści czym prędzej udaliśmy się w góry, na Karakorum Highway. Dużo się naczytaliśmy o tych rejonach i nie zawiedliśmy się tym, co tam zastaliśmy. Z bliska zobaczyliśmy sławną Nangę Parbat. Wjechaliśmy na ponad 4000 m.n.p.m. aż do granicy z Chinami. Momentami bywało dość zimno, ale widoki rekompensowały wszystkie niedogodności. Zjeździliśmy tez zachodnią część gór z przełęczą Shandur na czele.

Chyba najlepsze 140km szutrowych dróg po jakich jeździliśmy. Dużym zaskoczeniem był dla nas tez Islamabad. Jest to nowoczesne miasto pełne zieleni. Ograniczenie ruchu tuk tuków, zakaz wycinki drzew, powoduje, że nie chce się uciekać z tego miasta zaraz po wjechaniu.

Znaleźliśmy tak pewnego rodzaju odskocznie i miejsce na zabranie sił do dalszej podróży. W Pakistanie poruszanie się po drogach jest dość wyczerpujące. Kierunkowskazy używane są do pokazania, że się hamuje lub zasygnalizowania możliwość wyprzedzenia. Nikt nie myśli o sygnalizowaniu zamiaru skrętu. Na drogach jest tłok. Ciężarówki dymiące na czarno zabierają widoczność na paręnaście sekund. Wszystko to sprawia, ze czasem nawet 100 km niesamowicie męczy.

Wytchnieniem od tej walki o przeżycie są autostrady, po których niestety nie można jeździć motocyklem. Niestety parę razy złamaliśmy ten przepis, co skończyło się na koniec mandatem.

Indie

Po 21 dniach w Pakistanie wjechaliśmy do Indii. Początkowo byliśmy zachwyceni jakością dróg i wszystkim dookoła. Słyszeliśmy wiele opinii o Indiach, ze jest tam brudno, tłoczno…. 

 Słyszeliśmy wiele opinii o Indiach, ze jest tam brudno, tłoczno, ale pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne. Szybko ponownie udaliśmy się w jedyny słuszny kierunek jakim są góry. Poza Złota Świątynia w Amristarze wiele nie widzieliśmy i pędziliśmy w kierunku sławnych przełęczy położonych na ponad 5000 m.n.p.m. W pierwszej kolejności zjeździliśmy dolinę Spiti.

Flagi modlitewne, cudowne drogi pośród gór oraz możliwość nocowania w guest housie prowadzonym przez mnichów sprawiają, że jeżdżenie po tamtych rejonach zapamiętamy do końca życia. Następnie pojechaliśmy do Ladakh. Są to jedne z najwyżej położonych dróg i chyba najlepsze po jakich jeździliśmy. Przełęcze wspinają się na ponad 5000 m.n.p.m. Czasem można się zdziwić jak, dobre jakości drogi mogą być na takich wysokościach. Dalej za przełęczami miejscowość Leh, która z klasztorami na wzgórzach kojarzy się trochę z Tybetem.

W tych rejonach warta odwiedzenia jest też dolina Nubry gdzie można zobaczyć piaszczyste wydmy i dojechać do samej granicy z Pakistanem. Po drugiej stronie przepiękne jezioro Pangong, którego drugi brzeg już jest w Chinach. W górach spędziliśmy ponad 3 tygodnie. Później los zawiódł nas pod najbardziej rozpoznawalny zabytek Indii jakim jest Taj Mahal.

Udaliśmy się tam o 6tej nad ranem i mieliśmy obiekt wyłącznie dla siebie. Spędziliśmy też parę dni w Delhi, ale nie jest to zbyt urokliwe miejsce na wakacje i tam zobaczyliśmy ten tłok i brud o którym wszyscy mówią. Jak ma się więcej czasu to warto wybrać się do Darjeeling.

Na tamtejszych wzgórzach uprawiana jest herbata, a tle widać ośnieżone szczyty. Dla tych widoków te parę dodatkowych kilometrów nie powinno stanowić problemu. W czasie pobytu w Indiach okazało się, że nasz plan wjechania do Birmy oraz Tajlandii niestety nie może zostać zrealizowany.

Nowe regulacje wprowadzone przez Tajlandie dotyczące wjazdu własnym pojazdem i brak profesjonalizmu tamtejszego biura sprawił, że musieliśmy znaleźć inna drogę. W końcu pojechaliśmy do Katmandu i stamtąd wysłaliśmy nas i motocykle samolotem do Malezji. 

Indie Taj Mahal

ZAKOŃCZENIE

Po 3 miesiącach w drodze przyszedł czas na wakacje od wakacji. Zostawiliśmy motocykle w Kuala Lumpur i pojechaliśmy na parę dni do Tajlandii uzupełnić niedobory witaminy D. To był bardzo dobry czas, w którym naładowaliśmy baterie na dalszą podróż. Właśnie wróciliśmy i pełni zapału do dalszej jazdy ruszamy zwiedzać Malezję.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *