Search
Close this search box.

Dziennik #1.6 – Pieniński Park Narodowy jesienią – Dzika Odyseja rodziny Cieślaków

Od kilkunastu tygodni przymierzaliśmy się do regularnych wyjazdów rodzinnych połączonych z tworzeniem filmowej relacji. Propozycja Krystiana Tyrańskiego wpisała się w nasze oczekiwania. Podstawowym celem, jaki założyliśmy jeszcze przed zapoznaniem z projektem, było wspólne spędzanie czasu. Jest to dość utrudnione ze względu na rozpiętość wieku naszych dzieci (od czterech miesięcy do jedenastu lat).

Każdy wyjazd wymaga odpowiedniego przygotowania, zarówno od strony technicznej, logistycznej jak i merytorycznej oraz awaryjnych rozwiązań wynikających ze specyfiki podróży z maluszkami.

Za każdym razem analizujemy, czy wyprawa nie obciąży (szczególnie zdrowia) najmłodszych, a decyzja o wspólnym wyjeździe podejmowana jest w ostatniej chwili, co skutkuje brakiem rezerwacji noclegu.
Tak samo rozpoczęliśmy wyprawę do Krościenka nad Dunajcem. 

Planujemy najdłuższy dystans pokonać w godzinach, kiedy najmłodsze dzieci ogarnia senność. Mimo że podróż samochodem temu sprzyja, to i tak staramy się dostosować do rytmu dnia najmłodszych. Odpowiednie rozplanowanie podróży pozwala na spokojne pokonanie setek kilometrów.
W trakcie dojazdu szukamy telefonicznie noclegu wśród wstępnie wytypowanych miejsc, głownie wśród agroturystyki i prywatnych pensjonatów oferujących niższą cenę, położonych w promieniu kilkunastu kilometrów od miejsca docelowego. Tym razem udało nam się znaleźć wspaniałe pokoje na Kątach w Krościenku nad Dunajcem. 

Dwudniowy pobyt podzieliliśmy na kilka części, spędzanych razem (w dolinach, w Krościenku, Szczawnicy i w Nowym Targu a także na warsztatach w siedzibie PPN) oraz rozdzieleni, gdy starsze dzieci wraz z żoną spływały Dunajcem, wędrowały na Czertezik i Sokolicę. W tym czasie z młodszymi realizowany był oddzielny program, odpowiadający ich możliwościom. 

Dzięki temu udało nam się także przejechać przez wspaniałe trasy widokowe Pienin Właściwych i Spiskich, Obniżenie Nowotarskie (zwłaszcza wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego UNESCO z piętnastego wieku świątynia w Dębnie), ośrodek sportowy na górze Wdżar (celem był kamieniołom i pozyskanie skał na stokach w okolicy przełęczy Snozka), Szczawnica na pograniczu Pienin Właściwych, Małych i Beskidu Sądeckiego(szczególnie część uzdrowiskowa). 

Mogliśmy odwiedzić zaprzyjaźniony sklep zestrojami ludowymi na nowotarskim osiedlu Bór, zapoznać się z roślinnością wokół siedziby parku narodowego, uczestniczyć w warsztatach, na których (mimo naszych obaw) wspaniale odnalazły się dwulatek i trzylatka, zapoznać z mniej znanymi walorami Pienin oraz przeprowadzić małe doświadczenia (głównie z myślą o najstarszym dziecku). 

Pierwszy wyjazd uznaliśmy za dobrze zorganizowany. Piękna pogoda spowodowała, że zapasowe buty, ubrania, koce a także apteczka itp. wróciły nienaruszone do domu. Małe mankamenty, które pojawiły się podczas tej wyprawy, szczególnie związane ze zbyt małymi zapasami żywności (nie chcieliśmy tracić czasu na zakup pożywienia) i małe rozeznanie w ofercie gastronomicznej są kolejnym wyzwaniem, które musimy przepracować, mam nadzieję, w wyprawie do Parku Narodowego Ujście Warty.

Przemysław Cieślak

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tematycznie

Powiązane Wpisy

Oszczędne wakacje pełne wspomnień

Kasztany już zakwitły, maturzyści piszą matury, a więc… wakacje za pasem. Aż chciałoby się zaśpiewać z kabaretem OT.TO: „Chodzę do szkoły, bo każdy gdzieś chodzi

Zakończenie Dzikiej Odysei

Ekspedycja Pionierów dobiega końca. W połowie lipca jesteśmy w drodze z Magurskiego Parku Narodowego do ostatniej naszej bazy terenowej w Tatrzańskim Parku Narodowym. Po drodze